Nutri-Score to jeden z systemów oceny żywności, który ma ułatwić konsumentom wybór najzdrowszych produktów. System ten opiera się na znakach w kolorach od ciemnozielonego do czerwonego, co trochę przypomina światła drogowe i zawiera oznaczenia literowe od A do E. W zamyśle A to produkty najlepsze, a E najgorsze z żywieniowego punktu widzenia. Nadzór nad system sprawuje Agencja ds. Zdrowia Publicznego podległa pod francuskie Ministerstwo Zdrowia. Do obliczenia wskaźnika wykorzystuje się następujące parametry: gęstość energetyczną, cukier, nasycone kwasy tłuszczowe, sód, błonnik, białko oraz zawartość takich składników jak owoce, warzywa, orzechy, strączki i niektóre oleje.

Nutri-Score będzie obowiązkowy?

Stosowanie tego typu systemów jest zalecane przez WHO, bez wskazania konkretnego rozwiązania. Natomiast aktualnie w Komisji Europejskiej trwają prace nad wprowadzeniem obowiązku stosowania tego rodzaju oznaczeń. Nie musi to być konkretnie Nutri-Score, ale ma on duże szanse. Jest to chyba najpowszechniejszy i najlepiej rozpoznawany system tego typu w Europie. Jednocześnie postawili na niego duzi gracze branży spożywczej tacy jak Nestle i Danone oraz sieci hipermarketów takie jak Carrefour, Kaufland i Auchan.

Już teraz Nutri-Score posiada poparcie takich instytucji jak Centrum Zdrowia Dziecka, Instytut Matki i Dziecka czy Polskie Towarzystwo Dietetyczne [EDIT: dzień po publikacji tekstu otrzymałem mail od Prezesa PTD, że Towarzystwo wycofuje się z poparcie dla NS], które wspólnie z firmą Danone zostały inicjatorami kampanii „na rzecz popularyzacji rzetelnego i zrozumiałego dla konsumentów systemu znakowania żywności Nutri-Score w Polsce”. W mojej opinii w obecnej formie nie powinien być on aprobowany przez takie instytucje. Piszę „w obecnej formie”, bo są proponowane zmiany, które dużo poprawiają, choć wiele problemów pozostaje nierozwiązanych – więcej o tym pod koniec tekstu.  

Dziwactwa Nutri-Score

System w teorii wygląda dobrze, ale ma pewne „dziwactwa”, np. ilość białka jest uwzględniana w zależności od tego, jaka jest punktacja za składniki negatywne. Z wyjątkiem serów, gdzie uwzględniana jest zawsze. Specjalna zasada dla serów zdradza pewien „francjocentryzm” tego rozwiązania. To, że system się adaptuje to dobrze, ale warto, żeby adaptował się uniwersalnie, a nie pod względem ukochanych przez Francuzów produktów. Trudno też szukać logicznego powodu, dla którego sery mają mieć specjalne względy, których nie mają chociażby inne produkty mleczne.

Co zaskakujące produkty korzystniejsze zdrowotnie maja niższą ilość punktów, która może być wręcz ujemna. „Maksymalna” ilość punktów, którą otrzymują najzdrowsze produkty to -15 (słownie: minus piętnaście). Jest to kwestia czysto techniczna, ale niepotrzebnie kompiluje dyskusję o tym oznaczeniu. Jak czytam w pracy, że dany produkt miał wysoką punktację Nutri-Score, to nie ma pewności, czy chodzi o dosłownie wyższą (produkt niezdrowy), czy w sensie zdrowotnym był korzystniejszy (czyli niska punktacja). Sprawiało mi to też problem przy pisaniu tego tekstu. Jak zrozumiecie, kiedy napiszę, że produkt uzyskał niski wynik? No właśnie…

Diabeł tkwi w stopniu przetworzenia

W praktyce jednak wskaźnik nie uwzględnia wielu ważnych kwestii takich jak witaminy, związki bioaktywne, niezbędne kwasy tłuszczowe, tłuszcze trans czy stopień przetworzenia. Dlatego nic nie stoi na przeszkodzie, żeby najwyższy stopień otrzymał produkt wysokoprzetworzony – co się zresztą często dzieje. Hiszpańskie badanie z 2021 roku wykazało, że najwyższy Nutri-Score (A) obejmuje w 26% produkty wysokoprzetworzone. Chodzi tutaj o najwyższą kategorię w klasyfikacji NOVA, czyli rzeczy takie jak chipsy, pieczywo tostowe, słodycze czy jogurty owocowe. Następnie w klasyfikacji B jest to 51%, w C 59%, w D 67%, a w E 84%. Choć udział produktów wysokoprztworzonych w kategoriach C, E i D nie może dziwić, to jednak w tych najzdrowszych jest zaskakująco wysoki.

Sto gramów czy porcja?

Istotne jest, że Nutri-Score jest wyliczany na 100 g/ml produktu. Ma to sens, ale w niektórych przypadkach może powodować, że produkty spożywane w dużych porcjach mogą być faworyzowane, a te w mniejszych deprecjonowane. Świetnym przykładem jest pizza z szynką i pieczarkami Hortexu, która ma oznaczenie B (drugie najwyższe możliwe), pomimo że cała pizza (345 g) zawiera aż 3 g soli (ponad połowa rekomendowanego spożycia) i prawie 8 g nasyconych kwasów tłuszczowych (prawie połowa rekomendowanego spożycia). A jest jednocześnie produktem wyjątkowo wysokoprzetworzonym i zawiera przetworzone mięso, które jest klasyfikowane jako rakotwórcze. Nie chcę powiedzieć, że to jest jakiś bardzo zły produkt. Jak na fast-food wypada nawet OK, ale taki sam wskaźnik ma łosoś Jurajski, który ma znacznie mniej soli i jest bogaty w kwasy omega 3 oraz dobrej jakości białko. To nie ma sensu i zostawia konsumenta z błędnym wrażeniem.

Jak zauważają prof. Włodarek i dr. Dobrowolski podobny problem może mieć miejsce przy innych produktach, które są sprzedawane w różnej wielkości opakowaniach1,2. Na przykład jogurt owocowy o nieco gorszym składzie i niższym Nutri-Score może być sprzedawany w mniejszym opakowaniu niż jego lepszy odpowiednik. Biorąc pod uwagę, że takie produkty spożywa się zazwyczaj w całości, niezależnie czy opakowanie ma 150, 200 czy 250 g, to może doprowadzać do tego, że z „lepszym” jogurtem konsument spożyje więcej kalorii, nasyconych kwasów tłuszczowych czy cukru. Jednocześnie tego typu produkty mają zaskakująco wysoki wskaźnik Nutri-Score – np. serek Danio jest oznaczony jako B, pomimo, że około połowy kalorii w nim zawartych pochodzi z cukru.

Dyskryminowany łosoś

Łosoś (i inne tłuste ryby) jest wyjątkowo pokrzywdzonym na Nutri-Scorem produktem. Jest relatywnie gęsty energetycznie, więc dość szybko spada w punktacji. A do tego jak dojdzie sól, to wiele produktów z łososia wpada nawet do kategorii D razem z takimi produktami jak… karmelki o smaku owocowym i inne słodycze. Oczywiście nadmierna ilość soli w wędzonym łososiu to problem. Jednak nie można zostawiać konsumenta z przekonaniem, że kanapki z łososiem to dużo gorszy wybór na śniadanie niż czekoladowe płatki na mleku. Podobnie jak nieuzasadnione jest, czemu tłusta ryba bogata w kwasy omega-3 (ze względu na wyższą zawartość kalorii) jest klasyfikowana niżej niż mniej odżywcza ryba chuda – np. tuńczyk w porównaniu do łososia. W mojej opinii Nutri-Score powinien mieć punkty za kwasy omega 3. To jest tak oczywiste rozwiązanie, że zupełnie nie rozumiem, czemu go nie ma i nie są one planowane w aktualizacji.

Porównanie w kategoriach

Częstym kontrargumentem jest to, że wskaźniki Nutri-Score nie służą do porównywania produktów z różnych kategorii, ale między podobnymi produktami. Istotnie takie były intencje autorów systemu. Przy takich założeniach system również działa wątpliwie. Dobrym przykład jest gorzka czekolada. Pomimo, że obiektywnie jest zdrowsza niż mleczna, dzieli z nią tę samą kategorię (D lub E w zależności od rodzaju).

Z drugiej strony spektrum – płatki owsiane i płatki czekoladowe mają oba wskaźnik A. System też w żaden sposób nie odróżnia makaronów pełnoziarnistych od jasnych, rodzajów ryżu oraz rodzajów kasz. Nawet wysokoglikemiczna i oczyszczona kasza kuskus łapie się na kategorię A, pomimo, że obiektywnie jest dużo gorsza niż np. gryczana. Choć trzeba tu oddać, że planowana aktualizacja powinna to naprawić. Trudno więc mówić o tym, że obecny Nutri-Score pomaga podjąć lepsze decyzje zakupowe w obrębie kategorii. Choć najważniejsze jest, że konsumenci nie będą tak na to patrzeć i będą porównywać między kategoriami.

Ale OK – niech będzie. Być może Nutri-Score pomaga wybrać trochę zdrowszą mrożoną pizzę czy lepsze ciastki, ale to jednak bardzo wąskie zastosowanie. I będę się wykłócał, że epidemia otyłości i chorób dietozależnych nie wynika z tego, że ludzie wybierają złe rodzaje żywności do mikrofali albo gorsze rodzaje słodzonych płatków.   

Oliwa? Tak średnio zdrowa bym powiedział…

Nutri-Score podwójnie obniża wartość produktów bogatych w tłuszcz. Z jednej strony ze względu na ich kaloryczność, a z drugiej ze względu na samą zawartość tłuszczu. Obniżenie wskaźnika za nasycone kwasy tłuszczowe jest w pełni racjonalne. Jednakże dodatkowa „kara” za obecność jedno- czy wielonienasyconych kwasów tłuszczowych jest bezzasadna, szczególnie w przypadku kwasów uznawanych za prozdrowotne i niezbędne (m.in. ALA, EPA i DHA). Te produkty i tak mają obniżony Nutri-Score za kaloryczność i de facto dostają podwójnie. Bardzo kontrastuje to z klasyfikacją produktów bogatych w rafinowane węglowodany, których punktacja nie zmienia się z tego powodu, a jedynie we względu na kaloryczność. I piszę to wszystko, pomimo że serduszko mam bardziej po węglowodanowej stronie.

Poza wspomnianym wcześniej łososiem obrywa na tym np. oliwa z oliwek, która jest klasyfikowana do kategorii C. I co ciekawe, to zgodnie z algorytmem klasyfikuje się ona do kategorii D. Jednak dlatego, że w 2021 roku wprowadzono zmiany w systemie, które dają dodatkowe punkty (a w zasadzie odbierają, bo nie działa to intuicyjnie) za dodatek oliwy z oliwek, oleju rzepakowego lub z orzechów włoskich, to zmienia ona kategorię na jedną wyżej. Krótko mówiąc – bohatersko rozwiązano problem, który system sam stworzył, ręcznie wprowadzając zmiany w algorytmie dla wybranych produktów. Przy tym nie rozwiązano problemu do końca, bo np. olej z awokado nadal łapie się na kategorię D, pomimo zdrowego profilu kwasów tłuszczowych.

Z uczciwości zaznaczę, że przedstawienie konsumentom wartości żywieniowej produktów, które powinny się znaleźć w diecie, ale w małych ilościach (oliwa, gorzka czekolada czy orzechy) jest dużym wyzwaniem.

Dodatki do żywności

Osobiście jestem bardzo daleki od ojesusmarnia dodatek E w produkcie! Jednak trudno zaprzeczyć, że niektóre dodatki do żywości mogą mieć negatywny wpływ na zdrowie – np. kwas ortofosforowy w napojach typu cola. Wykazano nawet, że picie tego typu napojów jest związane z mniejszą gęstością mineralną kości3. Jednocześnie napoje tego typu, o ile są słodzone słodzikami, otrzymują kategorię B. Ciekawostka – kategoria A jest zarezerwowana w przypadku napojów wyłącznie dla wody, co uważam za dobrą decyzję.

Z drugiej strony żywność może zawierać korzystne dodatki takie jak celowe wzbogacenie o wapń, jod, błonnik czy witaminę B12, bakterie probiotyczne i wiele innych. Nawet niektóre dodatki technologiczne mogą mieć korzystny wpływ na zdrowie (choćby lecytyna sojowa czy witamina C). Oczywiście produkt może mieć też prozdrowotne składniki naturalnie.

Nutri-Score nie bierze nic z tego pod uwagę i nie ma planów na zmianę tego w przyszłości. W mojej opinii to jeden z mniejszych zarzutów, bo uwzględnienie tego kosztowałby bardzo dużo pracy i być może jedynie skomplikowałoby system. Niemniej należy to odnotować jako wadę.

Płatki orkiszowe i Nesquik – nie widzę różnicy

Poza sposobem wyliczenia punktów dla każdego produktu widzę problemy w tym, jak przyznane punkty przeliczają się na ocenę. Ocenę A otrzymują produkty o sumie punktów niższej niż -1. Wygląda to OK, ale produkt może otrzymać nawet -15 punktów (a maksymalnie +40 pkt.). Dlatego ta kategoria jest bardzo szeroka i obejmuje swoim zakresem w zasadzie tyle samo, co trzy kolejne (B, C i D). Jednocześnie kategoria B to dosłownie 3 punkty (od 0 do 2). W mojej opinii promuje to produkty o umiarkowanej wartości zdrowotnej jako bardzo dobre i zrównuje je z tymi wybitnymi.

Przykładem niech będą płatki orkiszowe i płatki czekoladowe Nesquik. Oba produkty łapią się na kategorię A, czyli najlepszą. Jednak chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, że płatki orkiszowe są DUŻO lepszym wyborem. Choćby dlatego, że nie są wysokoprzetworzone i nie składają się niemal ¼ z cukru. Jednak jak policzymy punkty (użyłem do tego arkusza ze strony francuskiego MZ), to okazuje się, że płatki Nesquik mają dokładnie -1 punkt, czyli ledwo się łapią. Natomiast płatki orkiszowe mają -6 punktów, więc są znacznie lepsze.

Problemem może być też tutaj próba sprowadzenia wszystkiego do jednej litery. Oczywiście tego typu wskaźniki muszą upraszczać i kwantyfikować skomplikowaną, zniuansowaną rzeczywistość. Einstein miał kiedyś powiedzieć (pewnie wcale tak nie powiedział, ale zdanie mądre): „Wszystko powinno zostać uproszczone tak bardzo, jak to tylko możliwe, ale nie bardziej.” Mam wrażenie, że Nutri-Score jest próbą uproszczenia bardziej. I nieco bardziej skomplikowany system, który rozbijałby informacje na kilka kategorii (np. ilość kalorii, soli, cukru itp.) byłby lepszy – nawet jeśli wymagałby więcej uważności od kupujących. 

Hakowanie Nutri-Score

Systemy tego typu w pierwszej kolejności powinny skłaniać konsumentów do lepszych wyborów żywieniowych. W drugiej natomiast nakłaniać producentów do zmiany w składzie produktów tak, żeby uzyskały lepszy wskaźnik. Jest to z jednej strony okazja do poprawy składu produktów, a z drugiej pole do nadużyć. Przynajmniej w niektórych sytuacjach będzie możliwe poprawienie Nutri-Score bez istotnego wpływu na wartość odżywczą. Na przykład symboliczne dodanie błonnika lub skorygowanie ilości soli może pozwolić przesunąć produkt o kategorię lub dwie wyżej. Oczywiście inne rozwiązanie tego typu też mogą być na to podatne, ale ze względu na sprowadzenie wszystkiego do jednej litery i dość skomplikowany, podzielony na kategorie system punktacji Nutri-Score wydaje się być na to szczególnie wrażliwy. 

Co o Nutri-Score myślą inni eksperci?

W zeszłym roku (2022) ukazał się raport z badania przeprowadzonego przez pracowników Wydziału Nauk o Zdrowiu WUM5. Ankieta została rozesłana do ekspertów z zakresu żywienia i dietetyki. Jedynie 7% ekspertów uznało, że Nutri-Score powinien być wprowadzony w Polsce w aktualnej formie. Natomiast większość (59%) ekspertów opowiedziała się, że Nutri-Score powinien być wprowadzony, ale po zmodyfikowaniu.

Negatywnej oceny Nutri-Score dokonali też Włodarek i Dobrowolski2 w swoim raporcie, który kończą wnioskiem: „Stosowanie obecnego algorytmu Nutri-Score może prowadzić do rozbieżności i błędnych klasyfikacji produktów, potraw i napojów.” Należy podkreślić, że wszystkie te zarzuty dotyczą aktualnej wersji Nutri-Score, ale część z nich utrzymuje się też w przypadku nowej.

Największe wady Nutri-Score

Pozwolę sobie na podsumowanie wad tego systemu, szeregując je od w mojej opinii najważniejszych:

Cała nadzieje w aktualizacji

W czerwcu zeszłego roku (2022) została zaproponowana aktualizacja algorytmu NutriScore. Pełen raport można przeczytać tutaj, a jego streszczenie w tym miejscu. Nowa wersja bywa nieoficjalnie określana jako NutriScore 2.0. Zmiany dotyczą wielu opisanych wyżej kwestii i oceniam je na plus. Ale nie dotyczą wszystkich problemów – m.in. problem wielkości porcji pozostaje, a algorytmy nadal jest ślepy na stopień przetworzenia żywności. Jednak bardziej restrykcyjne podejście do soli, cukru i błonnika sprawia, że produkty wysokoprzetworzone rzadziej powinny dostawać najwyższe noty.

Do dnia, w którym piszę ten tekst nie udostępniono żadnego narzędzia do policzenia Nutri-Score 2.0. Jednak moje autorskie obliczenie wskazują, że m.in. Nesquik straci wskaźnik A na rzecz C lub D. Na marginesie tu jest ciekawa rzecz. Zależnie jak interpretować ilość zawartej w Nesquik soli można zmienić jego kategorię. Na opakowaniu podane jest 0,22 g, a negatywne punkty za sól są od wartości ponad 0,2 g. Dzięki temu nawet nie trzeba symbolicznie zmieniać składu produktu, zwykłe zaokrąglenie ilości soli może przenieść te płatki z grupy D do C.

Obliczyłem też, że algorytm daje inny wskaźnik (odpowiednio A i B) ryżowi białemu i brązowemu. Natomiast według streszczenia raportu ma on na tej samej zasadzie rozróżniać rodzaje pieczywa. Zrobiłem kilka obliczeń i faktycznie chleb pełnoziarnisty zazwyczaj dostaje B, a biały C. Nareszcie świeży łosoś zyska najwyższą notę. Więc jest duża szansa, że z nowym Nutri-Score będzie trudniej tworzyć memy 😎

Zwrócono też uwagę na czerwone mięso, które będzie miało limit punktów (do 2) za ilość białka, co ma sprawić, że produkty z czerwonego mięsa będę uzyskiwać niższe noty. Z wad nadal oliwa dostaje kategorię C. Co jest o tyle dziwne, że według raportu powinny dostawać B. Patrząc jak algorytm jest skonstruowany, to wydaje się niemożliwe, żeby oliwa dostała B. Musiałby mieć mniej niż 10 g nasyconych kwasów tłuszczowych w 100 g, a oliwy mają ich około 15 g.

Wszystko wskazuje, że po zmianach Nutri-Score będzie przynajmniej przyzwoitą wskazówką dla konsumentów – choć nadal daleką od doskonałości. Problem w tym, że nie wiadomo, kiedy zmiany te mają być wprowadzone. Gdybym wiedział, że jest to kwestia kwartału czy dwóch, to nie pisałbym tego tekstu. Nigdzie jednak nie ma oficjalnej informacji, kiedy te zmiany zostaną wprowadzone i jak to będzie wyglądać. Trudno sobie wyobrazić, że jednego dnia cały przemysł spożywczy wprowadzi etykiety z nowym Nutri-Score, a to rodzi oczywisty chaos.

Co jako alternatywa?

Spróbuję zrobić kiedyś głębszy przegląd na ten temat, ale na ten moment najbardziej podoba mi się system świateł świetlnych (Multiple Traffic Lights, MTL)6. Rozbija on wskaźnik na wartość energetyczną, ilość cukru, ilość tłuszczu i nasyconych kwasów tłuszczowych oraz soli oraz przydziela im symbol low (niska, zielony), med (średnia, żółty) i high (wysoki, czerwony). W mojej opinii to dobry kierunek, bo z różnych powodów każdy może wybrać produkt najbardziej mu odpowiadający. Choć wymaga więcej świadomości u konsumentów. Na przykład osoba z nadciśnieniem zwróci uwagę na ilość soli, a osoba z zaburzeniami lipidowymi na ilość nasyconych kwasów tłuszczowych. Równie istotne jest, że wskaźnik ten dotyczy porcji, a nie 100 g/ml.

Podsumowanie

Aktualny Nutri-Score nie jest systemem złym, ale w mojej opinii nie jest wystarczająco dopracowanym, żeby był gotowy do wprowadzenia na rynek. Proponowane zmiany w algorytmie wydają się naprawiać najważniejsze problemy, ale potęguje to tylko odczucie falstartu, który popełniono. W mojej opinii należało zaczekać na wprowadzenie i popularyzowanie Nutri-Score do czasu powstania jego „stabilnej wersji”. Uniknięto by szerokiej krytyki oraz, co ważniejsze, nie podważałoby to zaufania konsumentów do wskaźników tego rodzaju.

Na koniec pragnę podziękować profesorowi Mariuszowi Pańczykowi i doktorowi Hubertowi Dobrowolskiemu, z którymi dyskutowałem prywatnie na temat NutriScore przed publikacją tego tekstu. Zapraszam też do osłuchania wykładu i debaty prowadzonych przez prof. Mariusza Pańczyka nt. Nutri-Score na MedTube.

Jeśli chcesz wesprzeć tworzenie takich materiałów - zapraszam do wsparcia na Patronite!

Źródła

  1. Włodarek D, Dobrowolski H. Fantastic Foods and Where to Find Them—Advantages and Disadvantages of Nutri-Score in the Search for Healthier Food. Nutrients. 2022;14(22):4843. doi:10.3390/nu14224843
  2. Dariusz Włodarek, Hubert Dobrowolski. Znakowanie Produkto z Wykorzystaniem Systemu NutriScore.; 2022. https://nutriscore-fakty.pl/wp-content/uploads/2022/08/Raport-Znakowanie-produktow-z-wykorzystaniem-systemu-Nutri-Score.pdf
  3. Tucker KL, Morita K, Qiao N, Hannan MT, Cupples LA, Kiel DP. Colas, but not other carbonated beverages, are associated with low bone mineral density in older women: The Framingham Osteoporosis Study. Am J Clin Nutr. 2006;84(4):936-942. doi:10.1093/ajcn/84.4.936
  4. Peters S, Verhagen H. An Evaluation of the Nutri-Score System along the Reasoning for Scientific Substantiation of Health Claims in the EU—A Narrative Review. Foods. 2022;11(16):2426. doi:10.3390/foods11162426
  5. Mariusz Panczyk, Iwona Traczyk, Mariusz Jaworowski, Beata Sińska, Alicja Kucharska. Opinia polskich specjalistow z zakresu zywienia na temat znakowania produktow spozywczych wartoscia odzywcza – raport z ogolnopolskiego badania przekrojowego. Wydział Nauk o Zdrowiu WUM; 2022. https://wnoz.wum.edu.pl/sites/wnoz.wum.edu.pl/files/13-07-222-raport-final-version_wersja-do-dystrybucji.pdf
  6. Song J, Brown MK, Tan M, et al. Impact of color-coded and warning nutrition labelling schemes: A systematic review and network meta-analysis. Ares G, ed. PLoS Med. 2021;18(10):e1003765. doi:10.1371/journal.pmed.1003765
Subscribe
Powiadom o
guest
15 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Magda

Świetny post, bardzo ciekawy i oparty na źródłach. Czytałam do końca z zaciekawieniem, mimo, że post jest dość długi 😉

Piotr

Dzięki za ten post!
Jako fan gorzkiej czekolady nie wiedziałem, że tak nisko jest w klasyfikacji.

Leny

Ananasa do pizzy?

Marek

Dziś pierwszy raz o tym usłyszałem i zgłębiam temat. W sumie 10 minut wystarczyło aby wyrobić sobie zdanie. Mówcie co chcecie ale dla mnie coś takiego jak nutri-score jest jednym ze wskaźników jak ludzkość zgłupiała. Już nawet nie wiedzą jak jeść. Niedługo „eksperci” będą uczyć jak oddychać.

Jarek

A skąd ludzie mają wiedzieć, jak jeść, kiedy nigdzie w czasie edukacji nie ma takiego przedmiotu, jak „zdrowe żywienie”? Jeśli masz czas analizować i liczyć sobie makro, kalorie i to, jak coś jest zdrowe lub nie, to good for you. Dla wielu ludzi nutri-score będzie jednak dobrym wyznacznikiem tego, czego unikać, a co jest ok.

Adrianna

Problem z nutriscore i mtl pojawia się, gdy weźmiemy pod uwagę ludzi z zaburzeniami odżywiania. Oczywiście ilość tych ludzi to mały ułamek społeczeństwa, lecz te klasyfikacje bardzo utrudniają nam życie. Świetnie by było, gdyby nie walili ich na samym wierzchu opakowania, tam gdzie rzuca się w oczy, tylko w jakimś mniej widocznym miejscu.

Daniel

Czerwone mięso noty ujemne xd Jedno z najlepszych źródeł nie tylko białka, ale też najlepiej przyswajalnego żelaza i innych mikroelementów.

Oskar

Ten system to kompletna ściema, jak można dać płatkom czekoladowym gdzie w opisie na pierwszym miejscu jest mąka, na drugim CUKIER i czym dalej tym gorzej oznaczenie „A”, przecież to z daleka śmierdzi przekrętem.

mata

Ogórki kiszone są mniej zdrowe niż przewożone kulki śniadaniowe, brawo. Sklala dla durniów….

Dominik

Słodzone płatki dla dzieci mają B kakao Nes Quick B niema gorszego śniadania dla dziecka na świecie. Tfu

Piotr

Bardzo fajny artykuł. Cieszę się, że na niego trafiłem.

patrycjum kowalskie

ostatnio zwróciłxm uwagę na te literki i zaczxłxm szukać czegoś na ich temat. zdziwiło mnie że czipsy które jadłxm mają oznaczenie C. szkoda bo pomysł jest dobry, ale wykonanie tragiczne. oby w przyszłości wdrożyli poprawki

Wybrałem posty, które mogą Ci się spodobać

Glukozowa Rewolucja

Czemu autofagia NIE jest jednoznacznie korzystna ?

Masło czy margaryna?