Glifosat to pestycyd, sprzedawany pod nazwą handlową RoundUp przez firmę Monsanto. Środek ten ma bardzo słaby PR ze względu na skojarzenie z GMO. Okazuje się jednak, że ma on również właściwości przeciwnowotworowe! Zbadano to przy pomocy linii komórkowych nowotworu prostaty (C4-2B i PC-3). Zaobserwowano, że glifosat hamuje ich rozwój i zmusza do apoptozy (śmierci) poprzez zaburzanie wewnątrz komórkowej produkcji glicyny1. Co ważne, zdrowe komórki prostaty pozostały niewrażliwe na działanie tego pestycydu. Czyli mamy lek na raka prostaty?
Oczywiście, że nie. Badanie to przeprowadzono in vitro na liniach komórkowych, co oznacza, że ma bardzo wstępny charakter i bardzo wątpię, by ktokolwiek brał na poważnie możliwość, że glifosat będzie kolejnym lekiem na nowotwór prostaty. Choć możliwe, że rozważa się inne leki, które mają działać na zasadzie podobnego mechanizmu. Opisuję to badanie nie dlatego, żeby stać się adwokatem antynowotworowych właściwości produktów korporacji Monsanto, ale żeby pokazać pewien charakterystyczny schemat. Większość ludzi słusznie przeczuje, że to mało prawdopodobne, żeby środek ochrony roślin nagle okazał się też lekiem na raka, nawet jeśli wstępne wyniki badań na to wskazują. Wystarczy jednak zamiast glifosatu pokazać na przykład kannabinoidy (związki występujące w konopiach), które hamują rozwój nowotworów w warunkach in vitro i wszyscy szaleją z radości, uważając, że mamy lek na raka w postaci medycznej marihuany. Zapominając o tym, że to co zabija w próbówce komórki nowotworowe może, ale nie musi okazać się lekiem na raka. Z naciskiem na nie musi.
Oddziaływanie jakimś związkiem na wyizolowaną, nagą komórkę, to jednak zupełnie co innego, niż działanie na cały organizm z mnóstwem innych komórek i jego metabolizmem. Może być tak, że jakiś środek rzeczywiście zabija komórki rakowe, ale może też np. powodować ciężkie uszkodzenie wątroby lub nerek, co czyni go bezużytecznym. Jest też kwestia dawki. W próbówce możemy użyć dowolnego, nawet bardzo dużego stężenia, ale w żywym organizmie nie musi to być już takie proste do uzyskania albo takie wysokie stężenie okaże się toksyczne dla innych organów. Oraz również może się okazać, że podana substancja zostanie strawiona, zmetabolizowana lub wydalona zanim wejdzie w kontakt z zmienioną nowotworowo tkanką. Wynika to z tego, że najprostszy żywy organizm jest daleko bardziej skomplikowanym układem niż grupa komórek w próbówce. Dlatego właśnie w przypadku „medycznej marihuany” jest jeszcze przed nami dużo pracy, zanim przekonamy się, czy kannabinoidy mogą mieć zastosowanie jako lek w chorobie nowotworowej i jaka jest relacja ryzyka do możliwych korzyści2. Zauważ, że nie twierdzę, że marihuana lub kannabinoidy nie mają żadnego potencjału w onkologii, a że dowody są bardzo słabe. Może lepsze niż za tym, że glifosat leczy raka prostaty, ale nadal niezbyt silne.
„Parol, co tak bronisz tego RundUpu? Pewnie przelewik z Monsanto poleciał, hehe…”
Nie zamierzam stawać w obronie glifosatu. Dla mnie to tylko jeden ze środków ochrony roślin, który mnie ani specjalnie ziębi ani specjalnie grzeje. Na dzień dzisiejszy należy uznać, że to środek, który przy narażaniu z żywności ani nie powoduje3, ani nie leczy raka.
Tym przykładem chciałem wyraźnie pokazać, że badania in vitro to coś, czym można szalenie łatwo manipulować i powinny one raczej interesować badaczy z dziedzin, w których są prowadzone, a nie szerszych odbiorców. Pamiętaj o tym, kiedy przeczytasz o kolejnym przełomowym leku przeciwnowotworowym.
Źródła
- Li Q, Lambrechts MJ, Zhang Q, et al. Glyphosate and AMPA inhibit cancer cell growth through inhibiting intracellular glycine synthesis. Drug Des Devel Ther. 2013;7:635–43.
- Wilkie G, Sakr B, Rizack T. Medical Marijuana Use in Oncology: A Review. JAMA Oncol. 2016;2(5):670–675.
- Mink PJ, Mandel JS, Sceurman BK, Lundin JI. Epidemiologic studies of glyphosate and cancer: a review. Regul Toxicol Pharmacol. 2012;63(3):440–52.
Glifosat nie jest pestycydem tyko herbicydem
Jest i herbicydem i pestycydem 🙂
Pestycyd to określenie szersze