Chciałbym nauczyć was magicznego zaklęcia, którego warto używać w Internecie. Zaklęcie należy rzucać w formie komentarza pod treścią, która wzbudziła wasze zainteresowanie i brzmi:

Czy możesz podać mi źródło tej informacji?

Jest duża szansa, że wywołacie popłoch, szok i niedowierzanie po stronie autora, jednak w zasadzie sprowadza się to do 4 możliwych opcji:

a) Autor zacytuje wam wiarygodne źródło, na którym się oparł, a wy możecie doczytać czegoś więcej w tym temacie. Najlepsza, ale i najmniej prawdopodobna możliwość.

b) Autor zacytuje wam pseudo-źródło, takie jak strona Mercoli, Weston A. Price Foundation albo Jerzego Z. To też dobra opcja, bo przynajmniej wiecie, że zostaliście poczęstowani bzdurą.

c) Autor zacytuje wam źródło, w którym nie znajdziecie pokrycia jego słów. Najbardziej irytująca opcja, ale możecie sobie wrobić zdanie o rzetelności autora.

d) Autor nic nie odpowie. Najmniej atrakcyjna możliwość, ale również rzuca światło na podejście autora do odbiorców i swojej wiarygodności.

Zadając to proste, magiczne pytanie nie możecie nic stracić, a dołożycie małe ziarenko do wzrostu poziomu rzetelności treści w Internecie. A ten jest żenująco niski. Nierzadko nawet wyglądające naukowo dane (opatrzone procentami, datami, nazwiskami) to luźne fantazje autora, które zostały wymyślone tylko po to, żeby poprzeć jego poglądy. Niestety Internet ma taką właściwość, że o rozprzestrzenianiu się informacji decyduje atrakcyjność, a nie wiarygodność przekazu.

Tak, to oznacza bycie trochę upierdliwym. Jednak w dobie spektakularnego spadku poziomu treści w Internecie warto chociaż próbować się bronić przed pseudoinformacjami. Pilnujecie zwłaszcza autorów stron na Facebooku i Internetowych. Mnie oczywiście też. Ale nie zapomnijcie o komentarzach. Sprawny troll potrafi w kilku zdaniach przedstawić nonsens bardzo wiarygodnie.

To nie wystarczy, żeby naprawić wiarygodność treści w Internecie, ale daje szansę na spory krok w dobrą stronę.

Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

[…] Porządne serwisy dbają o to, żeby linkować badania, o których piszą. Na nieszczęście, równie często zdarzają się teksty, w których możesz przeczytać „badania pokazują” albo „coraz więcej dowodów wskazuje…” bez żadnego odnośnika, nazwiska, czy choćby nazwy uniwersytetu, które takie dane zgromadziły. Takie artykułu należy skreślać z automatu jako nierzetelne. Porządne źródła często umieszczają wypowiedź jednego z autorów badania. Mając jego nazwisko i kilka słów kluczowych, możesz wyszukać jego artykuły przy pomocy Google lub PubMem. Jeśli nie udało ci się tego zrobić, to spróbuj zapytać samego autora – pisałem o tym TUTAJ. […]

[…] Porządne serwisy dbają o to, żeby linkować badania, o których piszą. Na nieszczęście, równie często zdarzają się teksty, w których możesz przeczytać „badania pokazują” albo „coraz więcej dowodów wskazuje…” bez żadnego odnośnika, nazwiska, czy choćby nazwy uniwersytetu, które takie dane zgromadziły. Takie artykułu należy skreślać z automatu jako nierzetelne. Porządne źródła często umieszczają wypowiedź jednego z autorów badania. Mając jego nazwisko i kilka słów kluczowych, możesz wyszukać jego artykuły przy pomocy Google lub PubMed. Jeśli nie udało ci się tego zrobić, to spróbuj zapytać samego autora – pisałem o tym TUTAJ. […]

Wybrałem posty, które mogą Ci się spodobać

Musimy porozmawiać o Hubermanie

Wegetarianizm powoduje niedorozwój mózgu? – polemika z artykułem w Rzeczpospolitej

Dietetycy dla Ukrainy – podsumowanie