Dość często dostaję pytanie o to, gdzie najlepiej studiować dietetykę? Na wstępie ostrzegam, że nie zrobiłem szczegółowej analizy oferty studiowania na każdej uczelni w Polsce – tego typu zestawienie możesz zobaczyć w rankingu Perspektywy. Niemniej mam pewne obserwacje i przemyślenia na ten temat. Jestem już w branży dekadę i myślę, że moje spojrzenie może okazać się dla kogoś zaczynającego cenne.
W tekście będę często wspominał o ustawie o zawodzie dietetyka. Jest to dokument, o którym mówi się od kilkunastu lat. Miałby on uregulować nasz zawód, podobnie jak uregulowany jest zawód fizjoterapeuty. Póki co istnieje on tylko w projektach, ale nie mam wątpliwości, że kiedyś wejdzie ona w życie i może zmienić sytuację dietetyków – w tym niektórych na gorszą.
Czy mogę skończyć kurs?
Część ludzi nie chce zaczynać studiów dietetycznych, ale wolałby ukończyć szkolenie, które da im możliwość pracy jako dietetyk. Dobra wiadomość jest taka, że dzisiaj można się nazywać dietetykiem nawet bez żadnego kursu i szkoły. Jedyne co nas przed tym broni to przyzwoitość. Zła jest taka, że niemal na pewno po wprowadzeniu ustawy o zawodzie dietetyka kursy i szkolenia będą bezwartościowe. Dlatego jeśli ktoś planuje związać swoją karierę z dietetyką, to pójście drogą kursów jest ryzykowne.
Uniwersytet przyrodniczy czy uczelnia medyczna?
Jednym z największych dylematów jest to, czy wybrać uczelnie medyczną czy jakąś inną. Zazwyczaj jest to szkoła rolnicza lub przyrodnicza. Kwestia jest niebanalna. Wiele uniwersytetów rolniczych i przyrodniczych (np. SGGW) ma dietetykę na bardzo wysokim poziomie. Ale pomimo to uczelnia taka często kojarzy się gorzej niż uczelnia medyczna. Ostatecznie dietetyk to zawód medyczny i dyplom szkoły rolniczej mniej do tego przystaje. Dlatego naszym przyszłym pacjentom i pracodawcom prawdopodobnie lepiej będzie kojarzyć się z uczelnią z medycyną w nazwie. Widziałem nawet oferty pracy zastrzegające, że ubiegać o pracę mogą się tylko osoby po szkole medycznej. Moim zdaniem, generalnie lepszym wyborem jest uniwersytet medyczny. Pomimo, że studia na uniwersytecie rolniczym nie są w żaden sposób gorsze, a ramy programowe takie same. Na końcu tekstu opiszę jeszcze jeden dziwny trik, który może pomóc złapać dwie sroki za ogon.
Jak zostać dietetykiem medycznym?
Przy okazji warto rozprawić się z mitem, że dietetyka na uczelni medycznej to jedyna możliwość nazywania się dietetykiem medycznym. O tuż… nic tego nie reguluje. Obecnie nie ma żadnego prawa, które precyzowało by, jak może, a jak nie może nazywać się dietetyk. Określanie się jako dietetyk medyczny/kliniczny/sportowy/itd. jest czysto uznaniowe i określa raczej naszą grupę docelową, a nie wykształcenie czy nawet umiejętności. Po prostu niektórzy dietetycy, pewnie słusznie, uważają, że jeśli określą się jako dietetycy medyczni, to zwiększy to zainteresowanie ich usługami. Warto jednak zauważyć, że kiedyś w końcu wejdzie ustawa o zawodzie dietetyka i ona może zacząć regulować takie określenia. Szczerze mówiąc to wątpię, żeby tylko dietetycy po uczelniach medycznych mogli określać się jako medyczni (lub podobnie), ale nie jest to całkowicie wykluczone.
Żywienie człowieka czy dietetyka?
Kolejne pytanie to takie, czy lepiej wybrać dietetykę czy np. żywienie człowieka. Nie chcę ująć znakomitym dietetykom po kierunkach takich jak technologia żywienia czy żywienie człowieka. Niemniej odradzam wybór takiego kierunku, jeśli naszym celem jest praca jako dietetyk. Powody są trzy. Po pierwsze te kierunki to nie jest dietetyka, nawet jeśli są do niej bardzo podobne. Wynosi się z nich jednak trochę inne umiejętności. Po drugie, jak już wejdzie ustawa o zawodzie dietetyka, to prawdopodobnie będzie określać, jakie kierunki pozwalają, żeby pracować jako dietetyk.
Żywienie człowieka prawdopodobnie będzie na tej liście, ale to nieco ryzykowne stawiać na ten kierunek nie mając 100% pewności. Po trzecie, podobnie jak z ukończeniem uczelni medycznej, dietetyka w CV wygląda lepiej niż technologia żywności czy coś w tym stylu.
Przy tym szczególnie polecam uważać na dziwne nazwy kierunków. Widziałem już na dyplomie np. anatomię człowieka z elementami dietetyki. Czy ktoś po tym kierunku jest dietetykiem? Czy po regulacji będzie miał prawo wykonywania zawodu? Mnie nie pytajcie.
Szkoła prywatna czy państwowa?
Oddzielna kwesta to taka, czy lepiej skończyć uczelnię prywatną czy państwową. Poziom uczelni prywatnych bardzo się podniósł w ostatnich 10 latach i część z nich staję się realną konkurencją dla uczelni państwowych. Niemniej nadal, w większości przypadków, studiowanie dietetyki na uczelni prywatnej to gorsze rozwiązanie. Dlatego, jeśli tylko masz możliwość, to zazwyczaj lepiej studiować na uczelni państwowej.
Dziennie, zaocznie czy wieczorowo?
To, czy wybierzesz studiowanie dziennie czy wieczorowe lub zaoczne zależy od tego, jakie masz wyniki na maturze i środki na pokrycie czesnego. Jak wiadomo, studia dziennie na państwowych uczelniach są bezpłatne, ale wymagają dobrego wyniku na maturze i sporej dyspozycyjności. Jednak są tu pewne haczyki i warto pogadać ze starszymi kolegami.
Na przykład – Warszawski Uniwersytet Medyczny oferuje studia wieczorowe, które są de facto studiami dziennymi, tyle że płatnymi. Pogodzenie ich z pracą jest bardzo trudne, tym bardziej, że zajęcia są rozsiane po całej Warszawie i trzeba uwzględnić też czas na przejazdy między wydziałami. Jest to szczególnie uciążliwe dla kogoś, kto dojeżdża do Warszawy. Zupełnie inaczej wygląda to w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Na studiach dziennych zajęcia są w jednym budynku, jedne po drugich i zazwyczaj przez 4 dni w tygodniu. Dlatego da się je, choć nie bez wysiłku, pogodzić z pracą na część etatu. Z drugiej strony zajęcia zaoczne na SGGW odbywają się w systemie piątek-niedziela, więc wybierając tą opcje trzeba się liczyć z braniem wolnego co drugi piątek.
Opisuję te dwie uczelnie, bo na tych dwóch uczelniach studiowałem i wiem, jak to wygląda. Na pewno na innych uczelniach są podobne niuanse, na które należy zwrócić uwagę. Szczególnie, jeśli planujesz łączyć studia z pracą.
A jak Ty byś zrobił?
Pisząc ten tekst zastanawiałem się, co bym dzisiaj zrobił, gdyby jeszcze raz miał zacząć dietetykę. Na studia licencjackie poszedłbym jeszcze raz na SGGW – to jest świetna i przyjazna studentom uczelnia. Zajęcia są w jednym miejscu, w dobrze wyposażonych salach, studiuje się komfortowo. Ale na studia magisterskie poszedłbym już na WUM. Dlaczego? Dałoby mi to „medyczny dyplom” magistra dietetyki i pozwoliło zobaczyć inną perspektywę. Studia magisterskie na SGGW nie nauczyły mnie byt dużo nowego. Były to podobne zajęcia jak na licencjacie, z tymi samymi wykładowcami. Zmiana uczelni byłaby rozwijająca. Miałbym też nieco lepszy start w doktorat, który też chciałbym zrobić na WUM.
Czemu nie od razu WUM? Tak jak wspominałem, na WUM studiuje się trudniej. A to jednak co innego spędzić tam 5 lat niż przemęczyć się 2 lata magisterki. Straciłbym też możliwość zmiany środowiska. Myślę, że tego typu podejście – licencjat i magisterka na różnych uczelniach, w tym magisterka na uczelni medycznej – to godne polecenia rozwiązanie. Może ono też być dobrą furtką dla osób, które nie miały najlepszych wyników na maturze, ale planują się przyłożyć na studiach – ponieważ na rekrutacji na studia magisterskie liczy się średnia ocen.
Mam nadzieję, że ta garść moich przemyśleń pomoże Ci wybrać uczelnię, na której chcesz studiować. Powodzenia na rekrutacji!
Dziękuję za ten wpis!