Spotkałem się ostatnio ze stwierdzeniem, że „piwo ma więcej fitoestrogenów niż mleko sojowe”. Na początku wydawało mi się to świetnym pomysłem na mema, wyśmiewającego obawy przed soją u ludzi, którzy nie gardzą piwerkiem. Okazało się jednak że, jak to w naukach o żywieniu, sprawa jest bardziej skomplikowana.
Skąd biorą się fitoestrogeny w piwie?
Fitoestrogeny w piwie trafiają do niego razem z chmielem, który jest ich bogatym źródłem. Fitoestrogeny w chmielu są tak wysoce aktywne, że dziewczęta ręcznie zbierające chmiel dojrzewały szybciej niż ich rówieśniczki, a dorosłe kobiety miały problemu z cyklem miesiączkowym1,2. Stosuje się też suplementy z chmielu i kąpiele w wodzie z szyszkami chmielu w celu łagodzenia objawów menopauzy.
Piwo vs soja!
Mimo, że piwo zawiera niewiele chmielu, to jednak znajduje się on w tym napoju, a w związku z tym znajdują się w nim fitoestrogeny pochodzące z tej rośliny. Nie jest jednak prawdą, że jest ich więcej niż w soi. Jest ich zdecydowanie mniej. Średnia zawartość fitoestrogenów w piwie nie przekracza 0,5 mg na półlitrowy kufel piwa3. Dla porównania szklanka (250 ml) mleka sojowego ma około 20 mg fitoestrogenów. Jednocześnie fitoestrogeny to bardzo zróżnicowana grupa związków o bardzo różnej aktywności estrogenowej. Dlatego sama wartość w mg nic nam nie mówi. Jeden z fitoestrogenów zawartych w piwie (8-prenylonaringenina) ma bardzo wysoką aktywności estrogenową, większą niż którykolwiek ze znanych fioestrogenów1,2. Jednak jego zawartość jest bardzo mała i nie przekracza 0,138 mg na litr piwa3. Autorzy jednej z prac pokusili się nawet o obliczenie jaka ilości estradiolu odpowiada litrowi piwa. Jest to około 43 ng estradiolu1. To niedużo, ponieważ organizm dorosłego mężczyzny wytwarza około 140 000 ng estrogenów dziennie. Organizm kobiety – kilka razy więcej. Piwo, dwa, czy nawet 10, nie zrobi więc różnicy, pod tym względem. A jeśli będzie to 10 piwa, to zapraszam też do mojego tekstu o kacu.
Podsumowywanie
Piwo zawiera fitoestrogeny i to takie o bardzo wysokiej aktywności estrogenowej. Jest ich jednak bardzo niewiele, co sprawia, że nie mają one znaczącego wpływu na gospodarkę hormonalną. Jednocześnie bardzo trudno jest je porównać do fitoestrogenów z soi. Dlatego stwierdzenie „piwo ma więcej fitoestrogenów niż mleko sojowe” uważam za nieuprawnione. Oczywiście nie zmienia to faktu, że spożycie soi nie ma negatywnego wpływu na gospodarkę hormonalną.
Źródła
- Promberger A, Dornstauder E, Frühwirth C, Schmid ER, Jungbauer A. Determination of estrogenic activity in beer by biological and chemical means. J Agric Food Chem. 2001;49(2):633-640. doi:10.1021/jf000988g
- Milligan SR, Kalita JC, Heyerick A, Rong H, De Cooman L, De Keukeleire D. Identification of a potent phytoestrogen in hops (Humulus lupulus L.) and beer. J Clin Endocrinol Metab. 1999;84(6):2249-2252. doi:10.1210/jcem.84.6.5887
- Clarke DB, Barnes KA, Lloyd AS. Determination of unusual soya and non-soya phytoestrogen sources in beer, fish products and other foods. Food Addit Contam. 2004;21(10):949-962. doi:10.1080/02652030400006858